5/23/2016

Plaza cz.I




        Siedziała samotnie na brzegu morza. Miasto leżące niedaleko niej zmierzało w objęcia Morfeusza spokojnym, regularnym krokiem. Czuła, że nareszcie może odetchnąć z ulgą. Udało jej się uciec niepostrzeżenie. Gorący piasek, mimo panującego wszędzie mroku, piekł ją pod stopami. Trzymając nogi kurczowo przy sobie, jakby były one wszystkim co miała, wpatrzona była w rozlaną na ogromnej przestrzeni wodę. Chwilami wodziła swym wzrokiem na księżyc, który przeglądał się w ów falującej tafli. Narcyz z tego księżyca. Powiedziała sobie pod nosem uśmiechając się delikatnie, lecz szybko spoważniała i osadziła swój wzrok w morską toń. Zauważyła wówczas, że im mętniejsza woda, tym trudniejsze staje się ujrzeć, choćby własne odbicie. Wzięła głęboki wdech i stopniowo wypuściła powietrze przez ściśnięte lekko usta. To trudniejsze niż myślałam, ale nadal wykonalne. Dodała zadzierając swoją głowę wysoko ku górze. Mimo, iż niebo było całkiem ciemne widać było sunące nieśmiało, poszarpane smugi chmur.





1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Czekamy na więcej :D