5/20/2016

Puste dni cz.I


Słyszysz rankiem, jak szeleści słońce pnące się ociężale zza horyzontu po wiosennym niebie i szepcze, byś tak jak ono śpieszył się powoli. Będąc w drodze, pędząc wstęgami dróg do obranego celu swej podróży, obserwujesz jak z wielką prędkością przemykają drzewa za oknem pojazdu, którym się przemieszczasz. Dostrzegasz zlewające się pola uprawne, w jedno ogromne pole. Zostawiasz z premedytacją za plecami obrazy monotonii swego życia. Wszystko wokół się rozmywa tym bardziej, im szybciej przemierzasz wyznaczoną trasę i liczy się dla Ciebie wyłącznie to, co masz przed sobą. Musisz jednak wiedzieć, że będziesz zmuszony w końcu wytracić pęd. Spójrz czasem na zegar. Czas nie jest naszym wrogiem, wykonuje on swoją pracę, więc i Ty wykonuj swoją z rozumem i co najważniejsze, z sercem. Pamiętaj o tym, że jesteś człowiekiem. 
    Jadąc przez wioski, stojące w cieniu wielkich miast, widzisz starych ludzi, którzy nie spuszczają wzroku od pędzącej maszyny, którą podróżujesz. Jakby byli zahipnotyzowani. Czujesz, że mimo ruchu tkwisz w miejscu tak, jak oni, wpatrzony w rozpędzoną karuzele egzystencji, bujany niemiłosiernie na huśtawce nastrojów. Spokojnie oddychasz z ulgą, gdy jesteś bliżej ziemi, podczas pobytu na tym ogromnym, rozpędzonym diabelskim młynie i przestraszony i bezradny, będąc w najwyższym jego punkcie. Z reguły tak postrzega się życie. Cykl, który się otwiera i zamyka. Względność wielu spraw i bezwzględność w początku i końcu istnienia.




Brak komentarzy: