Rozmyślając przez długi czas,
zatraciła jego poczucie, lecz jak zwykle okazał się on zbędny. Liczyło się dla
niej wyłącznie to, że kończy się noc i to, że niechybnie nastanie niebawem ranek, a
wraz z nim, kolejny dzień. Działała poniekąd instynktem, wiedziona szczerym,
ludzkim uczuciem, chęcią poznania wszystkiego i wszystkich i bycia poznawaną
przez wszystkich i wszystko. Dotarło do niej, jak bardzo nie doceniła obecnych
w jej życiu bólu i cierpienia. Gdyby nie oni, nie siedziałabym teraz
na tej plaży. Wyszeptała to zdanie cichym, przerywanym głosem, ocierając
delikatni spuchnięte od płaczu oczy. Wszystko musi do siebie pasować. Wszędzie
odnaleźć możemy przeciwieństwa, które tworzą spójną całość. Uzupełniają się
nawzajem, tworząc mistyczny ład. Woda i ogień. Zimno i ciepło. Kobieta i
mężczyzna. Ja i.. moje odbicie. Słońce ciągnęło ku górze, swymi promieniami
delikatnie muskało jej zmarzniętą skórę. Rześka morska bryza poderwała ją z
piasku. Z daleka za nią usłyszała, jakby ktoś ją wołał, odwróciła się,
lecz nie ujrzała nikogo. Westchnęła głęboko i zwróciła się w stronę morza.
"Już nadszedł czas", zaszeptała do niej fala wpływając na brzeg,
opłukując tym samym jej stopy i ciągnąc ją w stronę morza. Dziewczyna zamknęła
swe oczy i oddychając głęboko poczyniła kroki w jego stronę. Wchodziła
coraz głębiej i głębiej, czując jak jej ubrania nasiąkając wodą stają się coraz cięższe. Kroczyła spokojnie, aż do momentu, gdy nie wyczuła stopami dna, a woda pochłonęła ją całą, nucąc przy tym
smutną melodie, która nikła w szumie fal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz